Coś mi się wydaje, że w tym sezonie zimowym granat stał się moją nową czernią. Czuję się w tym kolorze jak ryba w wodzie. Wiem, może i jestem monotematyczna, jeżeli chodzi o zawartość postów, ale w sumie to chyba dobrze. Jest w tym jakiś autentyzm i prawda. Pokazuję Wam tutaj to, co akurat noszę, a nie to na co jest popyt. Zawsze bawi mnie to zjawisko, które ma miejsce na blogach modowych przy okazji nowych kolekcji projektantów czy też sieciówek. Kilka, kilkanaście blogerek dostaje ubrania, po czym mamy wysyp postów z niemal jednakowymi stylizacjami nachalnie reklamującymi produkt. Nie mam nic przeciwko współpracom, wiadomo - większość tych dziewczyn po to założyła swoje blogi, jednak zdecydowanie preferuję bardziej dyskretne i mniej łopatologiczne promowanie produktu. Z drugiej strony nie rozumiem zjawiska polegającego na reklamie ubrania w zamian za post i w momencie, kiedy ten pojawi się na blogu, albo nawet i wcześniej, sprzedaż danej części garderoby. Dziewczyna pisze, że ta torebka czy bluzka jest najlepsza jaką w życiu miała, a jednocześnie od razu się jej pozbywa. I gdzie tutaj jest wiarygodność? Rozumiem, że ubrania mogą nam się najzwyczajniej w świecie po pewnym czasie znudzić, ale chyba nie po kilku dniach?
Nie wiem, czy kiedykolwiek będzie mi dane pojąć sens reguł rządzących światkiem blogów modowych... Na chwilę obecną jest to dla mnie czarna magia.
ZARA pants, blouse and handbag / MOLTON jumper / ALDO shoes
pics Jędrzej Glanda